czwartek, 4 lipca 2013

Post factum - Myszmasz 014

Czasami podczas nagrywania podcastu zdarza się, że
a) brakuje nam czasu by powiedzieć o wszystkim, co chcielibyśmy
b) zapominamy o czymś powiedzieć
c) nie udaje nam się wyrazić tak jasno, jak byśmy chcieli.


Seria Post Factum ma temu zaradzić. Będą się tutaj znajdowały wszystkie myśli, które przyjdą nam do głowy podczas odsłuchiwania odcinków.


Legenda:  Kamil, Krzysiek, Mysza

Coś o czym chciałem wspomnieć podczas nagrywania, ale nie było już czasu, to brytyjskie panel shows. Czołowym przykładem będzie QI (skrót od Quite Interesting), w którym Stephen Fry zadaje pytania panelowi komików na różne tematy i przyznaje punkty nie za poprawne odpowiedzi, ale za te najbardziej interesujące. Jest to prawdopodobnie jeden z najinteligentniejszych programów w telewizji, z którego można się też dowiedzieć sporo interesujących faktów.

Drobiazg a propos listu Varpeda - o ile, ogólnie, wolimy Marvela od DC, o tyle wypada wspomnieć o rzeczach, które DC robi lepiej. Animacje. Czy to seriale animowane (genialny Batman: The Animated Series, bardzo dobre Batman Beyond i Justice League/Justice League Unlimited, przynajmniej dobre Young Justice), czy pełnometrażowe filmy trafiające bezpośrednio na DVD (niezrównany Batman: Mask of the Phantasm <w USA był zresztą wyświetlany w kinach>, świetny Batman: Under the Red Hood, intrygujące <z akcją umieszczoną w latach 50> Justice League: The New Frontier) - DC jest co najmniej o klasę lepsze od Marvela. A na polu pełnometrażowych animacji - niemal bezkonkurencyjne, na koncie ma ich już niemal dwadzieścia, tymczasem Marvel właściwie odpuścił sobie ten rynek.

W temacie seriali komediowych zapomniałam jeszcze wspomnieć o uroczym Modern Family, obecnie jednym z najbardziej nagradzanych, wychwalanych i popularnych seriali w amerykańskiej telewizji. To opowieść o wielopokoleniowej, bardzo różnorodnej rodzinie, która choć bardzo się kocha, czasami ledwo jest w stanie się nawzajem znieść. Mamy małżeństwo despotycznej Claire i wyluzowanego Phila, którzy wychowują trójkę dzieci (w tym dorastającą nastolatkę, brrr), związek dwóch gejów, lękliwego Mitchella i dramatycznego Camerona, którzy wspólnie wychowują adoptowaną córeczkę z Wietnamu, oraz odrobinę tępego ojca Claire i Mitchella, Jay'a oraz jego młodą, latynoską żonę Glorię oraz jej syna z pierwszego małżeństwa, Manny'ego. Ten pokoleniowy (i charakteorologiczny) miszmasz sprawia, że Modern Family nieodmiennie bawi. Dzięki zróżnicowanej grupie postaci w serialu często pojawiają się również istotne zagadnienia społeczne. Umieszczenie tych zagadnień w kontekście rodziny sprawia, że są one nie tylko ciekawe, ale także o wiele bardziej przystępne dla przeciętnego widza. Modern Family jest z resztą jednym z najbardziej wychwalanych seriali pod względem przyczynienia się do wzrostu akceptacji dla par homoseksualnych i adoptowania przez nie dzieci. 

Widziałem obie pełnometrażowe animacje o Batmanie wymienione przez Krzyśka i potwierdzam, że obie są świetne. Modern Family też oglądałem i mi się podobało, ale jest to jeden z tych seriali, które dopóki oglądam to mi się podoba, ale potem z jakichś niewyjaśnionych przyczyn nie mam ochoty do niego wracać. Ale na pewno warto dać mu szansę. I skoro mam już czas żeby napisać więcej niż jeden akapit to chciałem wrócić do panel shows. Jednym z moich ulubionych jest jeszcze Would I Lie to You, w którym ktoś opowiada zabawną historię ze swojego życia, a przeciwna drużyna musi zgadnąć czy historia jest prawdziwa czy nie. Nie brzmi to może jakoś szczególnie fascynująco, ale ponieważ drużyny składają się z komików i innych interesujących postaci, zarówno historie, jak i pytania potrafią naprawdę rozbawić. Poniżej wstawiam fragment tego programu, żebyście mogli sami zdecydować czy was to interesuje (wszystkie sezony są do znalezienia na youtube):


I już ostatni, który mam zamiar polecić to 8 out of 10 Cats. Program o statystykach, ankietach itp. Znów, nie brzmi najciekawiej. Polecam głównie fanom Jimmy'ego Carra.

UWAGA! SPOILER do filmu Iluzja.

Jedna rzecz, która dla mnie w finale nie działała i dlatego też nie zrobił na mnie wrażenia, to że przez cały ten film Morgan Freeman nie jest przedstawiany jako zła postać. Wręcz przeciwnie, w scenach z Michaelem Cainem widzimy wręcz, że robi to, co robi, nie dla pieniędzy, tylko z ideologii. Więc to co się z nim dzieje w finale nie powoduje żadnego katharsis, tylko jest mi w sumie z jego powodu przykro. Szczególnie, że sam nie lubię magików, którzy autentycznie udają, że to co robią to jakaś prawdziwa magia, a nie sztuczki, ale to już moje osobiste odczucia, które moim zdaniem nie zmieniają faktu, że finałowi brakuje emocjonalnego ładunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz